sobota, 8 grudnia 2012

Jedenaście

" Niall"
Okazało się, że mam siostrę. Byłem w kompletnym szoku, a jednocześnie byłem cholernie szczęśliwy. Czułem, że coś łączy mnie z Roxanne, ale nie wiedziałem co. Przynajmniej już teraz to wiem. Chwilę po tym jak się o tym dowiedziałem zadzwoniłem do mojej mamy.
 - Cześć  mamo! Nigdy nie zgadniesz czego się przed chwilą dowiedziałem. Jeśli teraz nie siedzisz, to lepiej usiądź. - powiedziałem.
 - O co ci chodzi skarbie? Powiedz tylko, że nic ci się nie stało... - powiedziała zaniepokojona.
 - Nic mi nie jest, ale jest twojej córce i mojej siostrze!
 - Przecież Jasmine nie żyje. Proszę cię nie wspominaj o niej, bo wiesz jak na to reaguję. - rzekła wyraźnie smutnym głosem.
 - Ale mamo, to nie moja siostra umarła! Ona nadal żyję, ale nie ma się za dobrze. Miała wypadek i...
 - Dobrze wiesz, że ona nie żyje. Czemu właśnie teraz zacząłeś sobie wmawiać coś zupełnie nie zgodnego z rzeczywistością?!
 - Dziecko, które zmarło nie było twoim dzieckiem, tylko zupełnie innej kobiety! Gdy jej córka zmarła zapłaciła pielęgniarce żeby zmieniła maluchom opaski na rączkach i przełożyła do innych łóżeczek.
 - Skąd to wiesz?
 - Harry podsłuchał rozmowę w której to wyjawili. Zamiast Jasmine Horan  nazywa się Roxanne Jones. Była dziewczyną Zayn'a, ale on ją mocno zranił swoim zachowaniem. Po kłótni z nim wsiadła w samochód, jechała za szybko i wpadła do jeziora. Harry wskoczył do wody i ją uratował. Roxanne teraz leży w szpitalu. Jest w ciężkim stanie, a lekarze mówili, że po przebudzeniu może mieć zaniki pamięci. Proszę was, przyjedźcie tutaj i ją zobaczcie! - mówiłem błagalnym tonem.
 - Dobrze, przyjedziemy i ją zobaczymy. Nawet porozmawiamy z jej rodzicami. Będziemy jutro. - powiedziała i się rozłączyła.
Super, zgodziła się! A ja mam siostrę! Powoli dojeżdżałem do szpitala, a za mną jechał mój przyjaciel. Chciałem teraz tak samo jak Harry czuwać nad moją siostrą. Dzień w dzień. Chcę być przy niej, gdy się obudzi i wszystko jej wytłumaczyć.

"Roxanne"
Przebudziłam się. Rozejrzałam się po ciemnej sali i dostrzegłam dwie osoby. Po prawej stronie szpitalnego łóżka siedział Harry i trzymał mnie za rękę. Po drugiej Niall, który już donośnie chrapał. Obaj spali. Nic dziwnego- pomyślałam i spojrzałam na rękę Harry'ego. Była 2:00 w nocy! Byłam bardzo ciekawa dlacego widzę tutaj Niall'a i Harry'ego. Właściwie to myślałam, że dostrzegę tutaj Zayn'a. Zawiodłam się na nim jeszcze bardziej. Ciekawe co on teraz robi, ile czasu leżałam nie przytomna i co się przez ten czas wydarzyło? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Zaczęłam się zastanawiać nad tym czy któregoś z nich nie obudzić. Nie... Przecież siedzą tutaj i są przy mnie. Moich rodziców na przykład jakoś tutaj nie widzę. Kocham ich, ale dla nich najważniejsza jest praca. Na drugim miejscu jest dom i rodzina. Nie wiem dlaczego, ale zawsze czułam, że nie pasuję do tej rodziny. Uwielbiałam pomagać innym, a moi rodzice i bracia tego nie potrafili. Wcale nie jestem podobna do mojej mamy, ani do taty. Nie mam też nic wspólnego z moimi braćmi. Na przykład: oni wszyscy mają ciemne włosy, a ja jasne, tak samo z oczami. Rodzice, James, i Logan mają ciemne oczy, a ja? Niebieskie! Rysy twarzy też mamy zupełnie inne.  Zerknęłam na Niall'a. Już bardziej jestem do niego podobna! Chciałam się trochę podnieść, ale gdy tylko się ruszyłam poczułam okropny ból w klatce piersiowej i w okolicach czoła. Syknęłam głośno z bólu i chyba obudziłam tym Harry'ego. Loczek podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy.
 - Coś cię boli? - spytał przejęty.
 - Tylko trochę. - skłamałam. - Śpij dalej.
 - Nie mogę. Muszę iść powiedzieć pielęgniarce, że się obudziłaś, a potem...
 - Pogadamy. - powiedziałam szybko. - Chciałabym żebyś odpowiedział mi na kilka pytań.
 - Wiesz, że właśnie chciałem to powiedzieć? - posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów i wyszedł z sali.
Wrócił po pięciu minutach z niską pielęgniarką o miłej twarzy i lekarzem w dużych czarnych okularach. Doktor obrzucił mojego przyjaciela znaczącym spojrzeniem i Harry wyszedł za drzwi.
 - Jak się czujemy? - spytał miłym głosem.
 - Trochę bolą mnie niektóre części ciała, ale poza tym jest chyba dobrze. - odpowiedziałam.
 - Yhym... Zmierzymy ci temperaturę i jeśli będziesz chciała jakieś leki przeciwbólowe, to wezwij pielęgniarkę tym przyciskiem. - powiedział i wskazał na srebrny pilot z czerwonym guzikiem, który leżał przy moim łóżku.
Podeszła do mnie pielęgniarka i podała mi termometr. Po zmierzeniu temperatury okazało się, że ma lekki stan podgorączkowy- 37.3. Po dokładnym przebadaniu mnie lekarz wyszedł z sali i pojawił się w niej Harry. Czas zacząć rozmowę.

---------------------------------------------------------------------
Znów przepraszam, że taki krótki.... Następny na 1000% będzie dłuższy. Przez ostatnie kilka tygodni byłam dość ciężko chora i nie miałam czasu dodać nowego rozdziału:( Ten został nabazgrany na szybko i nic w nim się nie dzieje.

niedziela, 28 października 2012

Dziesięć

 "Zayn"
Jestem największym dupkiem na świecie, a do tego mam ogromnego pecha. Dopiero odzyskałem moją ukochaną dziewczynę, a ona już ode mnie odeszła dlatego, że całowałem się z jej kuzynką. A wiecie co jest w tym najgorsze? Spodobało mi się. Spodobała mi się Mary! Ale co ja mam zrobić? Kocham Roxanne. Nie chciałem jej zranić, a tym bardziej spowodować, że od tygodnia leży w szpitalu. Nie obudziła się jeszcze i lekarze mówią, że nie wiedzą kiedy ona się obudzi. Odwołaliśmy naszą trasę, bo Harry chciał być cały czas przy Roxi. Też bym tego chciał, ale nie mogę. Ja po prostu nie potrafię usiąść obok niej i myśleć o tym, że to moja wina. Gdybym wtedy został jednak w domu ona nie musiałaby tyle cierpieć. Nie poznałaby mnie i każdemu byłoby łatwiej. Mi, bo nie musiałbym się obwiniać o to co się stało, Harry'emu, bo on ją kocha i to bardziej ode mnie, jej rodzicom, bo nie wiedzą co stanie się z ich córką, jej braciom, bo również się martwią i do tego mnie obwiniają, a przede wszystkim jej. Gdyby mnie nie poznała żyłaby jak każda inna dziewczyna. Bez bólu spowodowanego zdradą, otarciem się o śmierć i innymi wypadkami. Co robię teraz? Siedzę z Mary na sofie w domu i rozmyślam. Ona ogląda MTV, Niall je coś w kuchni, Liam rozmawia przez telefon z Danielle, a Lou i Harry siedzą w szpitalu i czekają aż ona się ocknie.

"Harry"
Za każdym razem jak spojrzę na nieruchome, ale wciąż żywe ciało Roxanne mam ochotę przywalić Zaynowi tak mocno, że to on musiałby trafić do szpitala. Czekam już tydzień. Nadal bez jakichkolwiek zmian. Oczywiście jej stan zdrowia się odrobinę poprawił, ale tylko odrobinę.Nikt nie wie kiedy ona się obudzi i czy w ogóle się obudzi. Ostatni tydzień był dla mnie pełen niepewności. Zastanawiałem się nawet nad tym czy może nie odejść z zespołu. Ostatecznie zdecydowałem, że tego nie zrobię. Tak, kocham Roxanne, ale kocham też Directioners. Nie pozwolę żeby się na mnie zawiodły. Co do Zayna. Myślę, że gdy Roxanne wydobrzeje nadal będę się z nim przyjaźnić. W końcu znam go już bardzo długo i nigdy mnie nie zawodził. To chyba napięcie musi zelżeć.
 - To ty jesteś Harry? - spytała jakaś kobieta, która teraz stała za mną. To musiała być jej mama.
 - Tak, to ja. - odpowiedziałem krótko.
 - Pewnie zastanawiasz się dlaczego przyjechałam dopiero teraz skoro wypadek zdarzył się tydzień temu. - pokiwałem głową. - Moi synowie nie zadzwonili do mnie, bo bali się mojej reakcji. W końcu mieli się nią opiekować, a skończyło się na tym, że nie wiem czy Roxanne przeżyje. - kobieta załkała.
 - Też ją kocham i martwię się tak samo jak pani. Siedzę przy niej od tygodnia i czekam! Dziwi mnie to, że pani synowie nie byli tutaj nawet przez piętnaście minut. Weszli, wyszli i tyle ich widziałem od tygodnia. Nie martwią się o nią. Wcale. - powiedziałem z wyrzutem.
 - Martwią się o nią, ale nie chcą patrzeć jak ona nie okazuje żadnego znaku życia. Są teraz za drzwiami, ale nie wejdą tutaj. Możesz zostawić mnie z nią sama? - spytała na koniec kobieta.
 - Jasne... - odpowiedziałem cierpko i wyszedłem z sali.
Na korytarzu stał mężczyzna w lekko siwych włosach, James i Logan. Spojrzeli na mnie. Chyba chcieli coś powiedzieć, ale nie wiedzieli co.Zacząłem zastanawiać się co do podobieństwa Roxanne i reszty jej rodziny. Ona jest zupełnie do niech nie podobna! Każdy poza nią ma ciemne włosy, każdy poza nią ma podobny wyraz twarzy. Szczerze mówiąc to ona bardziej przypomina Niall'a niż np Logana lub James'a. W szpitalnym bufecie zamówiłem sobie kawę. Wypiłem ją i poszedłem z powrotem na korytarz. Zatrzymałem się, gdy usłyszałem rozmowę rodziców Roxi.
 - Mam wyrzuty sumienia, Julia. - powiedział jej ojciec. - Przecież ten blondyn to jej brat.
 - Wcale nie! James i Logan to jej bracia, a my jesteśmy jej rodzicami. Nie Horanowie, tylko my! - powiedziała rozzłoszczona kobieta, a mnie zatkało.
 - Kupiłaś ją! Właściwie to nawet nie. Przekupiłaś ludzi w szpitalu, gdy zmarła nasza ledwo narodzona córka! I wybrałaś akurat ją. Nie wiem czemu, ale wiem, że to nie w porządku. Jeszcze dzisiaj powiem Horanowi prawdę. Że jego siostra nie umarła kilka godzin po narodzinach, tylko porwała je moja żona... - powiedział zdenerwowany i było widać, że mówi poważnie.
 - A rób jak chcesz. Tak czy inaczej oni ci nie uwierzą. Pomyśl logicznie. Od osiemnastu lat chodzili na cmentarz i modlili się za NASZĄ córkę. Nie wolałbyś żeby tak zostało? Ja, ty, James, Logan i Roxanne. Możemy nadal tworzyć rodzinę. - powiedziała, ale nie usłyszałem dalszego ciągu, bo pobiegłem po Niall'a. Musi się dowiedzieć, że jego siostra żyje!

"Zayn"
Nagle usłyszałem jak drzwi się otwierają i w salonie ujrzałem Styles'a z bardzo dziwną miną.
 - Gdzie Niall? - spytał.
 - W kuchni. A czemu pytasz? - spytałem.
 - Bo musi dowiedzieć się o czymś ważnym. - odpowiedział i już go nie było. Pewnie pobiegł do kuchni. Byłem ciekaw co takiego on ma mu do przekazania, że aż opuścił budynek szpitala. Poszedłem pod drzwi kuchni i zacząłem nasłuchiwać.
 - To twoja siostra. - powiedział Harry.
 - Na serio? Moja mama była kiedyś w ciąży i miała urodzić córkę, ale mała tego samego dnia zmarła. Moi rodzice przez bardzo długi czas bardzo rozpaczali po jej stracie. Do teraz w moim  domu jest jeden nie zamieszkany pokój dla niemowlaka. Nikt do niego nie wchodzi. - powiedział blondyn. - Nie mogę uwierzyć, że moja siostra żyje! Muszę zadzwonić do rodziców. - powiedział i wybiegł z kuchni.
 Więc Mary nie jest jej kuzynką, Logan i James nie są jej braćmi, a dwoje dorosłych którzy się nią opiekowali nie są jej rodzicami. Jej bracia to Niall i Greg, a jej rodzice to Maura i Bobby. Jak się obudzi będzie na serio zaskoczona.

poniedziałek, 8 października 2012

Dziewięć

 Czemu ona taka jest? Próżna, wścibska i ciekawska. Cała Mary. Byłam właśnie z Zayn'em, Harrym, Louisem, Niallem i Liamem w średniej wielkości pokoju gościnnym. No tak... Czego można się spodziewać po domku w lesie? Cała nasza szóstka miała spać w tym pokoiku.Wtuliłam się w Zayn'a i chwilę potem już spałam.

"Zayn"
Roxanne spała w moich ramionach, Louis i Harry spali na jednym z gigantycznych foteli, a Liam i Niall na drugim. Nie wiem czemu, ale teraz zachciało mi się palić. Delikatnie odsunąłem się od mojej dziewczyny i wyszedłem z dwu osobowego łóżka.Wziąłem paczkę papierosów, zapalniczkę i wyszedłem przed dom. Po krótkiej chwili usłyszałem jak drzwi się ponownie otwierają. Obok mnie zjawiła się Mary. Wyciągnęła papierosa z mojej dłoni i zaciągnęła się nim. Patrzyłem na nią z lekkim zdziwieniem.
 - Słabe. - powiedziała po chwili. - Szczerze mówiąc, to cię nie rozumiem.
 - Mogę wiedzieć o co ci chodzi?
 - Czemu jesteś z moją kuzynką? Jest dużo lepszych dziewczyn. Ona to taka słodka,pusta blondyneczka z bogatymi rodzicami. Nie nadaje się dla ciebie.
 - Zgadzam się z tym, że jest słodka, ale nie zgadzam się z tym, że jest pusta. Nie potrzebuję idealnej dziewczyny, bo już mam Roxanne. - powiedziałem.
 - Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. - powiedziała Mary, popchnęła mnie na ścianę domu i zaczęła całować. Zatkało mnie.

"Harry"
Od jakiś pięciu minut siedziałem w kuchni i obserwowałem rozwój wypadków za oknem. Zayn wyszedł zapalić, a chwilę później za nim poszła Mary. Ona zabrała mu papierosa i zaczęła coś gadać. Ostatnie zaskoczyło mnie najbardziej. Popchnęła Zayn'a i zaczęła go całować! On się temu w ogóle nie sprzeciwia! Czy ten idiota zapomniał o Roxi? Zerwałem się z miejsca i pobiegłem po moją przyjaciółkę.
 - Roxanne, wstawaj! - powiedziałem do niej i zacząłem ją wybudzać ze snu.
 - O co ci chodzi? - spytała
 - Po prostu wstawaj. Chodzi o Zayn'a.
Dziewczyna od razu się zerwała i poszła za mną. Zaprowadziłem ją do kuchni, skąd mogła obserwować ciągle trwający pocałunek Zayn'a z jej kuzynką.W ciągu trzydziestu sekund na jej twarzy zobaczyłem złość, smutek, zawód, rozpacz i łzy. Od razu miałem ochotę ją przytulić. Za nami do kuchni przyszli Niall, Louis i Liam. Każdy z nich miał otwarte ze zdziwienia usta. Roxanne wybiegła z domu, a my za nią. Pociągnęła Mary za włosy i popchnęła ją na ziemię. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Zbliżyła się do Zayn'a i uderzyła go w twarz tak mocno, że na jego policzku został czerwony odcisk jej dłoni. Było słychać jak szlocha.
 - Jak mogłeś mi to zrobić gnoju?! - wydarła się na niego. Zayn był bezradny, ale nie było mi go żal. Zastanawiałem się jak on mógł zrobić jej coś takiego. - Dopiero do ciebie wróciłam po tym jak raz mnie zraniłeś! Teraz znowu to robisz! - krzyknęła i odepchnęła go od siebie, gdy chciał ją przytulić. - Nienawidzę cię!
Dziewczyna weszła do domu i po chwili wyszła z niego z kluczami od samochodu. Wsiadła do swojego auta i bardzo szybko wyjechała na ulicę. Nie minęła minuta, a usłyszeliśmy dźwięk gwałtownie hamującego samochodu i głośny huk. Od razu pobiegliśmy tam skąd dobiegał hałas. To co zobaczyłem spowodowało strach, którego nie czułem od dawna. Samochód Roxanne właśnie wylądował w jeziorze. Widziałem jak się zanurza. Nie zwlekałem ani chwili. Wskoczyłem do tego jeziora i podpłynąłem do auta. Roxanne była zapięta pasem i ciężko było ją wyjąć, ale udało się. Po kilku minutach byliśmy na powierzchni. Byłem szczerze zdziwiony tym, że dałem radę na tak długo wstrzymać oddech.Dziewczyna miała zranioną głowę i była nie przytomna. Całe szczęście Niall wpadł na pomysł żeby zadzwonić po karetkę i policję. Przecież facet, który walnął w drzewo też nie jest bez winy! Ciekawe czy ktoś sprawdził czy gościu żyje? Chyba tak, bo w drzwiach widziałem dupę Mary. Teraz słyszałem jak nadjeżdża karetka.
 - Jeśli to pana dziewczyna, to może pan jechać z nami. - powiedział jeden z mężczyzn.
 - Tak, jestem z tą dziewczyną. - skłamałem.

----------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam weny :( Mogę wam obiecać tylko, że następny będzie dłuższy.

piątek, 10 sierpnia 2012

Osiem

 - Spokojnie. Skoro nie jesteście parą to chyba nie zrobiłaś nic złego. -
 - On i tak pewnie mnie nienawidzi. - powiedziałam, a chwilę później zadzwonił mój telefon. Nie chciało mi się z nikim gadać, więc nawet nie sprawdziłam kto dzwoni. Gdy dzwonek ucichł, po chwili rozbrzmiewał znowu.
 - Weź to odbierz, bo zaraz wykituje, a próbuję zasnąć. - powiedział Justin.
Podniosłam się z łóżka i wyjęłam telefon z torebki. Spojrzałam na wyświetlacz. Pięć nie odebranych połączeń od Zayn'a.  Szybko wybrałam jego numer i oddzwoniłam do niego.
 - Roxanne, ja na serio cię przepraszam. Proszę cię wróć do mnie! Przyjedź choćby teraz i powiedz mi, że mnie kochasz. Oszaleję bez ciebie!
 - Kocham cię. Zadowolony?
 - Słucham? To znaczy, że wybaczasz? Jesteśmy znowu ze sobą?
 - Tak i za chwilę u was będę. - odpowiedziałam
Schowałam telefon do torebki i zaczęłam się ubierać. Justin nie reagował na to, więc pomyślałam, że już zasnął. Chwilę później siedziałam już w swoim samochodzie i byłam w drodze do Zayn'a. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że potraktowałam go jak śmiecia. Harry był moim przyjacielem i nie zasłużył sobie na słowa Zayn'a. Ale Zayn był moim chłopakiem i nie powinnam się tak unosić. Nawet w obronie Harry'ego. Stałam już pod domem chłopaków. Co ja mam im powiedzieć? "Przepraszam" - nie wystarczy. Wysiadłam z samochodu i niepewnie otworzyłam drzwi. Chyba nie usłyszeli, że weszłam bo nikogo nie było w salonie, ani w kuchni. Poszłam na górę i weszłam do pokoju Zayn'a. Nie ma go. Potem wchodziłam do każdego pokoju po kolei. Niall, Harry, Louis i został tylko pokój Liam'a. Otworzyłam drzwi z nadzieją, że kogoś tam zastanę. I znowu to samo. Nikogo tam nie było. Zbiegłam po schodach na dół i wyszłam na ogromny taras. Wydawało mi się, że nikogo tam nie ma. Ogromnie się pomyliłam. Była cała piątka. Siedzieli na leżakach ze związanymi rękoma i nogami. Mieli też zakneblowane usta. Szybko podbiegłam do Zayn'a i zdjęłam taśmę z jego ust. Kto im to zrobił?
 - Co wam się stało? Kto wam to zrobił? - zapytałam
 - Nie znamy faceta. Nawet nie widzieliśmy go za długo. Powiedział, że jak nie powiemy mu gdzie mieszkasz to nas pozabija. Groził każdemu z nas bronią, ale potem usłyszał samochód i gdzieś uciekł. Rozwiąż nas.
 - Jasne, jasne. Już was rozwiązuje. Ale czego on może ode mnie chcieć? Nie jestem nikim ważnym. Jeszcze lepsze pytanie, to  dlaczego przyszedł do was żeby dostać informacje? - pytałam rozwiązując swojego chłopaka.
 - Nie wiemy. Może on chce cię porwać dla okupu? Był w kominiarce. Nie widzieliśmy jego twarzy, ale mówił z francuskim akcentem. Może to ci coś mówi?
 - Czekaj chwilę. Musze się zastanowić, ale mam pewne podejrzenia. Tylko, że ta osoba nie miałaby powodu żeby mnie porywać, a tym bardziej napadać na was i żądać okupu.
Zayn na 100% nie wiedział o kogo mi chodzi. Nie chciałam mu tego na razie wyjaśniać. Gdy już go rozwiązałam, zabrałam się do uwalniania Harry'ego, a Zayn, Louisa. Potem Louis uwolnił Niall'a , a Harry Liam'a. Weszliśmy do domu i pozamykaliśmy wszystkie drzwi i okna. Co my mamy zrobić? Gdy stąd wyjdę napadnie mnie jakiś psychol. To wszystko jest jakieś szalone... Moje namysły przerwali spanikowani chłopcy.
 - Słyszycie to? Ktoś jest w na górze! - powiedział wystraszony Niall.
 - Tak słyszę i też się boję. - powiedział Harry.
 - Spokojnie chłopaki. Może to tylko kot. - powiedział Liam z przestraszoną miną. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
 - Spokojnie Roxanne. Nie pozwolimy cię skrzywdzić. - pocieszył mnie Zayn.
 - Może tak szybko wyjdziemy z domu, wpakujemy się do mojego samochodu i uciekniemy - zaproponowałam szeptem.
Chłopcy tylko pokiwali głowami i wyszliśmy cicho i pospiesznie z domu. Wsiedliśmy do mojego samochodu i odjechaliśmy. We lusterku zobaczyłam, że ktoś za nami jedzie. Znowu to samo. Chłopcy zaczęli panikować.
 - Ktoś za nami jedzie! Przyspiesz i zgub go! - krzyknął Niall
 - Dobra, ale jak?! Nie da się zgubić tego psychola!
 - Mam pomysł. Pojedźmy poza miasto.- zaproponował Liam
 - Tak, wyjedziemy poza miasto i się uratujemy. - powiedział z sarkazmem Lou.
 - Tym razem Liam miałeś kiepski pomysł. Myślałem, że powiesz coś mądrzejszego.- włączył się Harry.
Chłopcy zaczęli kłócić się tak, że nie rozumiałam co mówią. Postanowiłam pojechać za miasto i przyspieszyć. Skręciłam w pierwszą leśną drogę, którą zobaczyłam. Niedaleko mieszkał mój wujek. Musiałam tylko wyjechać po drugiej stronie lasu i skręcić w lewo, znowu w lewo i w prawo. Prościzna. Już dojeżdżałam do domu wuja Rica.
 - Zamknijcie się! Nie zauważyliście, że go zgubiłam w lesie?! Jedziemy do mojego wuja. Tam będziemy bezpieczni. - zwróciłam się do chłopaków, a oni pokiwali tylko głowami.
Najbardziej dziwiło mnie to, że Liam był taki wystraszony. Nie uspokajał chłopców tak jak zawsze, tylko panikował. To było do niego nie podobne. Gdy wjechałam na podjazd, ktoś wyszedł z domu. Była to moja kuzynka-  Miley. Gdy tutaj jechałam, nie pomyślałam o niej. Pewnie znowu będzie starała się odbić mi chłopaka. Z Marco próbowała. Gdy wysiadaliśmy z samochodu od razu podbiegła do chłopaków.
 - OMG! To jest One Direction! Roxanne jak ty ich uprowadziłaś?- zwróciła się do mnie
 - Nie uprowadziłam ich tylko pomogłam, a tak w ogóle to ja się z nimi przyjaźnię. - odpowiedziałam jej.
 - Tak jasne. Może niech oni  powiedzą jak było na serio co? - wścibska jak zawsze.
 - Hej. Nie wiem kim ty jesteś ale opowiemy ci wszystko potem okay? Teraz jestem za bardzo głodny. Macie tutaj coś do jedzenia? - spytał Niall

poniedziałek, 23 lipca 2012

Siedem ( +18 czytasz na własną odpowiedzialność)

Zaniosłem ją do sypialni....
O dziwo sama się na mnie "rzuciła" . Dalej wszystko potoczyło się swoim rytmem ....

<oczami Roxanne>
 Obudziłam się z bolącą głową. Chyba nie byłam w swojej sypialni. Obróciłam się na drugą stronę i zobaczyłam Justina. Już nie spał.
 - Co ja tu robię?- spytałam
 - Zadałem sobie to pytanie trzy sekundy temu gdy jeszcze spałaś.
 - Czy my to zrobiliśmy? - powiedziałam z naciskiem na "to"
 - Skoro nie mamy na sobie ubrań to chyba taak. Jestem ciekawy jak było bo nic nie pamiętam. Trzeba to powtórzyć na trzeźwo.- powiedział a mnie aż zatkało.
 - Przeżyłam swój pierwszy raz z bratem przyjaciółki? Ale są plusy. Mam blisko do domu.- myślałam, że powiedziałam to w myślach ale jednak na głos
 - Ooo... Więc byłaś dziewicą? No to musiało być fajnie.
 - Zamknij sie !
- No to mam pierwszy element układanki. Mam  pomysł! Powtarzamy to tu i teraz. Chce zobaczyć czy jesteś dobra.
 - Ok. No nie nie wieże że na to idę. - odpowiedziałam i zbliżyłam się do niego. Zaczęliśmy się całować. Bardzo namiętnie. Justin błądził swoimi rękoma po moim ciele. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi i dekolcie. Nagle usłyszałam, że drzwi od sypialni Justina się otwierają. Do pokoju weszła Rocky.
 - Oj.. Sorki, że przeszkadzam ale James i Logan szukają Roxanne.
 - Kurwa. Byliśmy zajęci! I tak w ogóle to się puka. Nie myślałem, że jesteś taką idiotką żeby o tym nie wiedzieć.
 - Zamknij się palancie, a ty Roxi idź do mnie do pokoju i ogarnij tą katastrofę.
 - Milusia jesteś.- odpowiedziałam jej
 - A no i jeszcze się ubierz.
 - Nie musi się ubierać. Dla mnie wygląda idealnie.- powiedział Justin- Może wieczorem dokończymy?
 - Jeśli będę jeszcze żywa to chętnie. Ale potrzebuję alibi.
 - Po pierwsze: jesteście straszni, a po drugie: alibi masz już załatwione. Nocujesz u mnie w domu.
 Poszłam do pokoju Rocky i ubrałam się w to . Byłam na nią zła, a jednocześnie wdzięczna, że będzie kryła mnie tej nocy.
 - Roxanne! Pospiesz się! - zawołała Rocky z dołu.
 - Już idę, idę. - odpowiedziałam jej
*

- Roxanne czemu nie powiedziałaś nam, że nocujesz u koleżanki? - spytał Logan
 - Myślałam, że to nie jest konieczne, a tak nawiasem mówiąc dzisiaj też u  niej nocuje.
 - Nie przeszkadza ci obecność jej brata?- spytał zaciekawiony James
 - Nie, a czemu miałaby?
 - Nie jesteś już z Zaynem? Był wczoraj u nas i cię szukał.
 - Nie jestem z nim i nie chce z nim rozmawiać. Idę do mnie do pokoju.

 < oczami Rocky>
 Mój brat przespał się z moją przyjaciółką, a ja z....nie wiem kim. Może to i lepiej? Gorsze było to, że Justin miał już plany na przyszłą noc, a ja nie.
 - Czemu przespałeś się z moją przyjaciółką durniu? - spytałam go wreszcie
 - To nie pierwsza twoja przyjaciółka z którą się przespałem ale może być ostatnia. Coś tak czuję, że jest niezła.
 - Palant. - powiedziałam.
*
Zbliżał się wieczór, a to oznaczało że trzeba było szykować się na imprezę i skoczyć po Roxi. Szybko skoczyłam pod prysznic i ubrałam się. Postanowiłam ruszyć tyłek i iść po przyjaciółkę . Na schodach mijałam Jussa który najwidoczniej nie mógł się doczekać tego czego za chwilę dozna. <o_O>
*
Stałam już pod drzwiami , i z nudów co chwilę dzwoniłam dzwonkiem - miał taki zajebisty dźwięk. Po chwili otworzył mi Logaan. Jego mina była bezcenna. Wyglądał jakby zobaczył ducha.
- Aż tak źle wyglądam ? Serio ? - zapytałam.
- Nnnnn....iiiii....eee - zaczął się jąkać. - Zobaczyłem anioła.- wypalił.
- Roxii !
- Co? - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Twój brat ma zwidy , anioły kurwa widzi !
- Eeee... mu chodzi o ciebie , on jest już taki dziwny - od dziecka.
- Mnie do anioła ? Chłopie w takim wypadku zupełnie mnie nie znasz.

<oczami Roxi>
 Byłam już w sypialni Justina i czekałam aż raczy do mnie przyjść. Tym razem miałam pewność, że będzie trzeźwy. Rocky mówiła, że nigdzie nie wychodził i nic nie pił.
 - Gotowa na ostrą jazdę? - usłyszałam nagle jego cudowny głos
 - Jak zawsze kocie.- odpowiedziałam
 Justin podszedł do mnie i zaczął mnie całować. Po chwili namiętnych pocałunków popchnął mnie na łóżko. Tak jak rano zaczął składać na mojej szyi i dekolcie pocałunki. Usiedliśmy nie odrywając się od siebie, a Justin zaczął ściągać moją sukienkę. Nie minęło pięć minut i reszta mojej garderoby (w tym bielizna) leżały na podłodze. Z Justina nie musiałam dużo ściągać. Miał na sobie tylko spodnie i fioletowe bokserki. Zdjęłam obie rzeczy jednym zdecydowanym ruchem. Justin zaczął całować i obmacywać moje piersi. Po chwili poczułam w sobie jego kolegę. Justin poruszał nim szybkimi ruchami. Z rozkoszy zaczęłam pojękiwać. Czułam, że zaraz dojdę, Justin zresztą też. Chwilę później poczułam w sobie jakiś ciepły płyn.  Zmieniliśmy swoją pozycję tak, że teraz to ja leżałam na nim. Całowałam go od ust aż po jego przyjaciela.Jus wydawał z siebie ciche jęki po których mogłam stwierdzić, że jest mu dobrze. Po godzinie padliśmy zmęczeni na łóżko.
 - Miałem rację. Dobra jesteś. Co ty na to żebyśmy spróbowali zostać parą? - spytał przytulając mnie do siebie
 - Wczoraj skończyłam jeden związek. Potrzebuję troszkę czasu. - odpowiedziałam mu spuszczając wzrok
 - Nadal go kochasz.- to nie było pytanie tylko stwierdzenie.
 - Tak i...Nie wiem czemu się z tobą przespałam. Eh... To było takie głupie! Ja jestem głupia. Jak mogłam coś takiego zrobić Zaynowi. - powiedziałam i wybuchłam płaczem.

środa, 18 lipca 2012

Sześć

-  Nie, skądże. Wiesz co? Wyślij mi adres sms-em. - powiedziała i rozłączyła się. Teraz byłam w stu procentach pewna, że trzeźwa to ona nie jest. Gdyby była pijana to pewnie nawet nie wiedziałaby jak odebrać telefon.
*
Po pewnym czasie ujrzałam czarne Porshe. To chyba po mnie - pomyślałam. Nie przeliczyłam się. Za kierownicą siedział przystojny chłopak o czekoladowych oczach, a obok niego  moja przyjaciółka.
 - Wsiadaj mała - powiedział śliczny chłopak i mrugnął do mnie.
 - Nie podrywaj jej popierdolony idioto! - powiedziała  do niego Rocky
 - Czemu? Jest nie zła, a tak poza tym to sama jesteś idiotką.
Zrobiłam minę typu  WTF?! i wsiadłam do samochodu.
 - A ty jesteś palantem, który podrywa pierwszą, lepszą laskę którą spotka na ulicy.
 - Zamknij się jestem o pięć minut starszy!
 - No chyba sobie żartujesz! Masz na to dowody?
 - Nie wiem o co chodzi ale rozumiem, że jedziemy na jakąś imprezę? Muszę się odstresować.
- Taak jasne , a teraz Roxi poznaj mojego brata który jest do mnie w chuj niepodobny. Jedynie trochę z charakteru .
- Aha.. Pięć minut, wyzwiska no to już wszystko rozumiem. - wypaliłam
Przed imprezą  pojechaliśmy się jeszcze przebrać ja ubrałam <to>  , Rocky  <to> , a Juss wyglądał tak.
*

 Nie wiem jaką dawkę alkoholu spożyłam ale nadal czuję się świetnie.  Postanowiliśmy, że urządzimy zawody w piciu wódki. Trzy pod rząd wygrałam. Ze szczęścia zaczęłam skakać i pocałowała Justina, który po tym był trochę zdezorientowany, ale odwzajemnił pocałunek.
- Powinnaś częściej wygrywać - powiedział i uśmiechnął się flirciarsko.

<oczami Zayna>
  Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem na tamtej imprezie. Moja Roxanne całowała się z jakimś palantem. Byłem w szoku. Jej wybryki tłumaczyłem sobie tym, że po prostu jest pijana. Jutro wszystko będzie ok. Nie chciałem na to wszystko patrzeć i wyszedłem z lokalu. Za mną wybiegł Harry. Byłem ciekawy czego on chce. Przecież przez niego moja dziewczyna całowała się z tym skurwielem.
 - Co jest Zayn? Coś się stało? - spytał mnie mój "przyjaciel"
 - Tak i do dużo.- powiedziałem drżącym głosem- Moja Roxi całuje się tam z jakimś chłopakiem, a to wszystko twoja wina!
 - Gdybyś na nią nie krzyczał wtedy w domu może do niczego by nie doszło. Nie wiem czy wiesz ale ona nie lubi jak się na nią krzyczy.
 Nie chciałem już z nim rozmawiać i pojechałem do domu.

<Oczami Justina>
 Tym razem wygrałem ja. Wiedziałem od razu co chcę otrzymać jako nagrodę.
  - Roxi wiesz co robić. - powiedziałem zabawnie poruszając brwiami
  - Już idę kotku- odpowiedziała i pocałowała mnie tym razem bardziej namiętnie. Rocky przyniosła kolejne drinki i ...jakiegoś kolesia. Gdy wypiliśmy kolejne pięć drinków pojechaliśmy do domu. Przyprowadziliśmy ze sobą kilkoro ludzi i zaczęliśmy grać  w rozbieraną butelkę.
*
 Po raz kolejny wypadło na Roxi. Teraz była w samej bieliźnie. Wtedy przyszła mi ochota na co nieco. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni....

------------------------------------------------------------------------
Rozdział po części wymyślała moja przyjaciółka Pati:) Mam nadzieję, że się podoba :)

piątek, 13 lipca 2012

Pięć

" Oczami Roxanne"
 No to dzisiaj znowu zobaczę się z Zaynem - pomyślałam zaraz po przebudzeniu. Gdy zobaczyłam na wyświetlaczu komórki która jest godzina, przestraszyłam się. Było po 11:00. Zayn miał po mnie przyjechać za 30 minut. No trudno trzeba będzie się pospieszyć. Zbiegłam na dół i zabrał się do przyszykowania późnego śniadania lub jak kto woli wczesnego obiadu.
 - Co się tak spieszysz siostrzyczko? - spytał James
 - Jestem umówiona z chłopakiem i tak sobie myślę, że go chyba poznacie bo nie zdążę się przygotować w 10 minut.
 - Oooo... To fajnie, że poznam nowego chłopaka mojej małej siostrzyczki. Ostatniego nie poznałem bo byłem na studiach w Ameryce. - powiedział Logan
 - Może to nawet lepiej...- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Po chwili rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Chciałam wstać i otworzyć, ale Logan powstrzymał mnie  gestem dłoni i powiedział " Idź na górę i się przygotuj. Nie chcesz chyba żeby się wystraszył?" . Pomyślałam, że może miał rację ale i tak Zayn już mnie widział ubraną w podobny sposób i z podobnym uczesaniem. Zostałam w kuchni i gdy usłyszałam, że drzwi się otwierają zaczęłam uważniej słuchać.
 - Hej. Jest Roxanne? - usłyszałam cudowny głos Zayn'a
 - Jest. Siedzi w kuchni i je śniadanie. Ty jesteś jej nowym chłopakiem tak? - spytał Logan
 - Tak, a co?
 - Nic. Zwyczajnie wolę wiedzieć z kim spotyka się moja młodsza siostra. - powiedział z naciskiem na "młodsza". Zaraz zacznie się przesłuchanie- pomyślałam.
 - Ile masz lat? - do rozmowy włączyła się James
 - 19 i  jestem tylko o rok od Roxi starszy.
 - Do jakiej szkoły chodzisz?
 - Czy to wszystko takie ważne? Może podam wam najważniejszą informację o mnie co?
 - Jaką ? - spytał James
 - Jestem członkiem  zespołu One Direction.
Moich braci chyba zatkało bo nie odzywali się dłuższy czas. Postanowiłamskorzystać z chwili ciszy i zawołać Zayn'a.
 Gdy skończyłam śniadanie poszliśmy do mojego pokoju. Zayn usiadł na łóżku, a ja szukałam rzeczy, które mogłabym na siebie włożyć. Gdy już znalazłam odpowiednie ubrania poszłam się przebrać i nałożyć delikatny make-up. Chwilę potem siedziałam już w samochodzie Malika.
*
  Gdy chłopcy pluskali się w basenie ja  opalałam się na leżaku. Nagle poczułam jak ktoś podnosi mnie z niego. Zanim otworzyłam oczy znalazłam się w wodzie.
 - Ratunku! Ja nie umiem kurwa pływać! - krzyknęłam
 Wtedy podpłynął do mnie Harry i zaczął uspokajać i ratować.
- Kurwa , człowieku zrozum że ja pływać nie umiem - odpowiedziałam na jego "uspokajające" słówka.
- Dobra, dobra już cię wyciągam.- usłyszałam w odpowiedzi.
 Szybko znalazłam się znowu na leżaku. Spojrzałam na Zayn'a . Na jego twarzy malowało się coś na wzór zazdrości. Nie wierzyłam  w to, że zamiast Louis'a gniewnym spojrzeniem obdarza Harrego, który przecież mnie uratował.
*
 Gdy schodziłam ze schodów wielkiego domu chłopaków  usłyszałam kłótnie.
 - Nie zrobiłeś nic żeby ją uratować, a do mnie masz pretensje, że zrobiłem to za ciebie. Gdyby nie ja to pewnie by się utopiła!
 - Wiesz, że ja też nie umiem pływać, a gdy zobaczyłem, że ona się topi to nawet nie mogłem się ruszyć ze strachu!  - odpowiedział mu Zayn.
 - Ej! Ja żyję chyba to jest najważniejsze co nie?- powiedziałam
 - Nie, jeśli uratował cię ten pajac! Czy ty nie widzisz, że on cię podrywa? - odpowiedział mi Zayn
 - Harry to tylko mój przyjaciel! Czy myślisz, że on by ci to zrobił? Że odbiłby ci dziewczynę?
 - Tak. On jest do tego zdolny. Zrobiłby wszystko żeby się z tobą przespać, a potem by cię i tak zostawił! Nie mów mi, że lecisz na te pierdolone gierki?!
 - Nie wierzę, że to powiedziałeś, a jeśli nawet to co? Kocham ciebie debilu! Ale teraz wychodzę.
 - Przepraszam! Zostań...
 - Nie. Jeśli dorośniesz do tego żeby nie być zazdrosnym o byle co to zadzwoń. Na razie się do mnie nie odzywaj... - wyszłam trzaskając drzwiami. Postanowiłam zadzwonić do Rocky żeby po mnie przyjechała.
 - Hej. Mogłabyś po mnie przyjechać? Błagam nie chcę na razie przebywać w pobliżu tego idioty.
 - Spoko. Ale  to jest duży dom? Bo nie jestem pewna czy go zauważę. - może mi się zdawało ale Rocky była pijana.
 - Tak! To jest wielka willa! Na 100% trafisz. I jeszcze jedno... Jesteś pijana?

niedziela, 8 lipca 2012

Cztery

" Oczami Roxanne "

 Poprzedniej nocy grałam z chłopakami w butelkę. Tyle pamiętam. Musiałam zasnąć bo nawet nie wiem kiedy znalazłam się w łóżku. Miałam na sobie za dużą koszulkę. Podejrzewam, że Zayn'a. Zerknęłam w bok. Tego się spodziewałam. Spał obok mnie. Wyglądał strasznie słodko więc postanowiłam, że zrobię mu zdjęcie. Sięgnęłam po swój telefon i cyknęłam fotkę. Po pięciu minutach zeszłam na dół bo zaczął dokuczać mi głód. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam rzeczy potrzebne mi do przyrządzenia naleśników. Po chwili usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach.
 - Hej.- powiedział Niall wchodząc do kuchni- Ładnie pachnie.
 -Hej i dzięki. Dobrze się spało? - spytałam
 -Tak. Tylko, że po tym jak zasnęłaś siedzieliśmy jeszcze kilka godzin gadaliśmy. Czyli poszedłem spać tak około 3:00. A tobie jak się spało?
 -Cudownie. -odpowiedziałam kładąc naleśniki na talerze - Czemu siedzieliście do tak późnej godziny?
 - Bo pocieszaliśmy Zayn'a. Przecież za dwa tygodnie lecimy do Stanów. Mamy kilka koncertów i nie będzie nas miesiąc.
 - Jak to miesiąc? - zrobiłam smutną minę
 - Przykro mi. Na serio. Chcielibyśmy cię zabrać. Znaczy ja i Zayn na 100%. Robisz świetne naleśniki. Mam pomysł!- krzyknął nagle.- Pogadamy z resztą i pojedziesz z nami.
 - Myślisz, że się zgodzą?
 - Jasne.
Dziesięć minut później przyszła reszta. Wszyscy usiedli przy dużym stole i zaczęli wcinać naleśniki.
 -Nie powinnaś być już w domu? O 9:00 przecież przyjeżdża twój brat. Logan tak? - spytał nagle Liam
 - O mój Boże! Zapomniałam o nim. Lecę do góry po telefon i resztę no i się zbieram. Który mnie zawiezie do domu? - zwróciłam się w stronę chłopaków.
 -Ja jestem jako jedyny ubrany. Więc może ja? - odpowiedział Harry.
 - No ok.
Podeszłam do Zayn'a i pocałowałam go w policzek. Zanim się odsunęłam powiedział tylko"Zadzwonię" i mnie mocno przytulił.  Kilka minut później siedziałam już w samochodzie Harrego.
 - Ładnie ci w bluzce Zayn'a. - powiedział
 - O nieee! Zapomniałam się przebrać.Logan będzie się pewnie wypytywał gdzie byłam, co robiłam i z kim byłam.
 - Jesteśmy. No to do zobaczenia.
 -Dzięki za podwózkę i do zobaczenia.-  uśmiechnęłam się na pożegnanie i poszłam w stronę drzwi mojego domu. Byłam gotowa na najgorsze. Gdy zamknęłam za sobą drzwi domu nagle znaleźli się przy mnie moim bracia. Zaczęli na mnie oboje krzyczeć. Zdążyłam wyłapać tylko: " Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?", "Gdzie ty się podziewałaś całą noc?" , "Czyja jest tak koszulka?" . Po za tym nic więcej nie zrozumiałam. Pomyślałam, że żeby im coś wyjaśnić najpierw będę musiała ich przekrzyczeć. Miałam szczęście, że od Logana nie dostałam żadnego szlabanu. W końcu na ten tydzień to on przejął obowiązki mamy. No oczywiście poza gotowaniem.

" Oczami Zayn'a "
  Kiedy Harry poszedł odwieźć Roxanne znowu zacząłem narzekać na to, że mogę  się nią cieszyć tylko dwa tygodnie. Przecież tak bardzo będzie mi brakować jej uśmiechu i niebieskich, wiecznie śmiejących się oczu.
 -Spokojnie Zayn. Mam już pewien plan. Tylko musicie powiedzieć czy się zgadzacie.- powiedział Niall z buzią pełną jedzenia.
 - No to nas oświeć. -powiedziałem równo z Liamem
 - Więc tak zabierzemy ją ze sobą na tamten miesiąc. Nie będziesz musiał się z nią rozstawać, a ona  nie będzie musiała umierać z tęsknoty. Co wy na to? Który jest za tym żeby Roxanne pojechała z nami?
  Wszyscy obecni podnieśli rękę. Zadawałem sobie tylko jedno pytanie czy ona się zgodzi na miesięczne wakacje z czterema wariatami i swoim chłopakiem. Zanim wypowiedziałem swoje pytanie na głos poznałem odpowiedź.
 - Ona jest bardzo chętna do wyjazdu z nami. I robi świetne naleśniki.
 Po 30 minutach Louis i Harry pojechali na zakupy, Niall poszedł na spacer, a Liam chciał odwiedzić Danielle. Zostałem sam. Nagle przypomniało mi się, że miałem zadzwonić do Roxi. Wziąłem swój telefon i wybrałem odpowiedni numer. Odebrała po dwóch sygnałach.
 - Hej. Jak tam? Dostało ci się od braciszka? - spytałem
 - Żeby tylko od jednego oboje na mnie wyskoczyli z mordą. Najbardziej ich zdziwiło to, że nie mam na sobie swoich ubrań.
 - Ślicznie wyglądałaś.
 - Dzięki, ale czy są u ciebie moje rzeczy?
 - Jasne, że tak. Słuchaj chciałem się ciebie spytać czy na 100% z nami pojedziesz do Stanów?
 - A chłopcy się zgadzają?
 - Oczywiście, że tak. Niall'a przekonały twoje naleśniki.
 - To jadę z wami na 1000%!
Pogadaliśmy jeszcze chwilkę i umówiliśmy się, na pływanie w basenie na jutro. Nie mogłem się już doczekać wyjazdu.

" Oczami Roxanne "
 Był już wieczór, a James po raz pierwszy od dawna szykował się na randkę. Byłam ciekawa kogo on poznał i z kim się wybiera na tą kolacje. Musi mu na serio zależeć.
 - Gdzie się wybierasz James? - spytał nagle Logan
 - Na randkę. I zanim spytasz z kim to z dziewczyną.
 - A jak się nazywa, gdzie mieszka, gdzie ją poznałeś i gdzie ją zabierasz?
 - Nazywa się Rocky, mieszka naprzeciwko, poznałem ją pod naszymi drzwiami i zabieram ją do restauracji. Starczy panie komisarzu?
 - A o której będziesz?- spytałam
 - Może jutro co? Tak jak ty.
 - Nadal się gniewacie?
 - Nie bylibyśmy źli gdybyś nam powiedziała.- odpowiedział mi Logan.
 - James wiesz, że idziesz na randkę z moją koleżanką? - zwróciłam się do drugiego brata.
 - Teraz już wiem. No dobra ja wychodzę. Będę tak około 22:00 ok?
 - Jasne. - powiedziałam równo z Loganem.
Po chwili ciszy poszłam do kuchni zrobić kolacje dla siebie i brata. Miałam nadzieję, że jak zrobię jego ulubioną tortille to chociaż trochę się rozluźni.
 - Mama dzwoniła jak cię nie było. Mówiła, że zostają jednak dwa tygodnie dłużej i...
 - Nie powiedziałeś jej o moim wybryku, prawda?
 - Jesteś moją siostrą. Nie wsypałbym cię.
 Po kolacji poszłam do siebie. Gdy skończyłam wieczorną toaletę poszłam spać.



niedziela, 1 lipca 2012

Trzy

"Oczami Roxanne"

Rano obudził mnie telefon. Niechętnie odebrałam połączenie. Nawet nie spojrzałam na numer.
 - Hej. To ja Zayn. Chciałem spytać czy może chciałabyś gdzieś ze mną wyskoczyć?
 -Tak chętnie.-odpowiedziałam zmęczonym głosem.- Skąd masz mój numer?
 -Podałaś mi go wczoraj.Nie pamiętasz?-odpowiedział.- To ja będę o 19:00.
 I się rozłączył. Skąd on wiedział gdzie ja mieszkam? Zadałam sobie w myślach to pytanie. Spojrzałam na zegar. Była równo 13:00. Czas wstać. Zbiegłam na dół i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kartka złożona w średniej wielkości prostokąt z napisanym drukowanymi literami "Roxanne". Rozwinęłam ją i zaczęłam czytać. Z treści wynikało, że rodzice wyjechali do Hiszpanii i będą za tydzień. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam mleko,a z szafki wyjęłam płatki. Zrobiłam sobie śniadanie i je oczywiście zjadłam. Potem poszłam na górę umyć zęby i uczesać się. Pomyślałam, że na ma na razie potrzeby żeby się ubierać. Zrobię to gdy będę się szykować do randki z Zaynem. Chwilę potem usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo.
 -Hej. Jestem Patricia i mam ciasto dla nowych sąsiadów. Mama kazała przynieść.- powiedziała dziewczyna o intensywnie czerwonych włosach.
 -Hej. Dzięki. Może wejdziesz?
 -Jasne czemu nie? Wyglądasz na bardzo miłą.
 -Dzięki. Idź do salonu i usiądź sobie, a ja zaraz przyjdę.
Po chwili wróciłam i usiadłam obok nowej koleżanki. Nie wiedziałam od czego zacząć rozmowę z nią.
 -Bardzo ładny dom.-powiedziała nagle.- Twój brat w domu?
 -Nie wiem. Pewnie śpi. Wczoraj gdy wróciliśmy z imprezy był bardzo pijany.
 -Tak widziałam przez okno. Zabawnie wyglądało to jak wyciągałaś go z samochodu i ciągnęłaś za sobą. Tym bardziej, że jesteś taka drobniutka.- zaczęłyśmy się śmiać.
 -Na 100% wyglądało to zabawnie. A już się cieszyłam, ze jest późno i nikt nas nie widzi.
Gadałyśmy tak przez jeszcze godzinę. Dowiedziałam się, że Patricia woli jak mówi się do niej Rocky i jest w moim wieku.Do godziny 16:45 siedziałam przed telewizorem i oglądałam "Tom i Jerry". Muszę się zacząć szykować. Poszłam do mojej łazienki i wzięłam prysznic i umyłam oraz wysuszyłam włosy. Potem ułożyłam je i nałożyłam delikatny makijaż. Poszłam się ubrać. Byłam gotowa 30minut przed czasem. Postanowiłam pograć na pianinie które stało w salonie na dole.

"Oczami Zayn'a"

Umówiłem się z nią. Byłem super szczęśliwy. Gdy skończyłem przygotowania pojechałem po nią. Droga nie była długa. Gdy wyszedłem z samochodu usłyszałem pianino. Ktoś z jej rodziny miał wielki talent. Podszedłem pod drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Nikt nie przyszedł otworzyć. Postanowiłem wejść samemu. Chyba nie zostanę przyjęty jako jakiś natręt? Otworzyłem delikatnie drzwi i zajrzałem do salonu w który  przy pianinie siedziała blond piękność.
 -Brawo.-powiedziałem i zacząłem klaskać.-Masz ogromny talent. Przepraszam, że wszedłem tak jakby bez twojej wiedzy ale nikt mi nie otwierał gdy dzwoniłem.
 -Wszystko okay. Idziemy?
 -Jasne.
Zaprowadziłem ją pod drzwiczki od strony pasażera i otworzyłem je przed nią. Jechaliśmy nie długo tym bardziej, że od początku wiedziałem gdzie chce ją zabrać.

"Oczami Roxanne"

Już jechaliśmy jakiś czas. Nie miałam pojęcia gdzie Zayn chce mnie zabrać. Wyjechaliśmy już poza miasto. Zayn zatrzymał się dopiero  przy jakimś malutkim lasku.
 - Wychodzimy tutaj.- powiedział i obdarzył mnie swoim pięknym uśmiechem.
 Nic nie powiedziałam tylko wyszłam z samochodu. Gdy Zayn do mnie podszedł, złapał mnie za rękę. Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się delikatnie. Doszliśmy do pięknej, idealnie okrągłej polanki. W sumie to była dość duża. Mieściło się na niej nie duże i nie małe jeziorko. Na polance był położony duży koc, a na nim leżało picie i jedzenie. Z odległości ciężko było stwierdzić co to za przysmaki. Wokół koca było ułożone w kształt serca mnóstwo małych świeczek. Wzruszyłam się i kilka łez pociekło po moim policzku.
 - Czemu płaczesz? Nie podoba ci się?-spytał lekko zmartwiony
 - Oczywiście, że mi się podoba. Płaczę dlatego, że nikt nigdy nie zadał sobie tyle trudu dla mnie.- odpowiedziałam. Zayn nie puszczał mojej dłoni. Zaprowadził mnie na koc i usiedliśmy na nim. Chłopak wziął jedną truskawkę, zamoczył ją w czekoladzie i wsadził mi ją do ust. Potem bardzo długo gadaliśmy.
 - Roxanne, może to za wcześnie ale skradłaś mi serce. Chciałabyś zostać moją dziewczyną?
 - Oczywiście, ze tak.-odpowiedziałam, przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam. Wstaliśmy z koca i poszliśmy z powrotem  do samochodu.
 - Zayn gdzie my jedziemy?- spytałam gdy zobaczyłam, że mijamy mój dom.
 - Co powiesz na to, że dzisiaj nocujesz u mnie?
 - Hmmm....Świetnie? - odpowiedziałam.
Gdy  weszliśmy do wielkiego domu przywitała nas czwórka chłopaków.
 - Oooo...Zayn znalazł dziewczynę.-powiedział Niall.
 -Tak.Dla nas to lepiej. Przynajmniej przestanie narzekać, że nigdy nie znajdzie tej jedynej.- dodał Lou.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jest następny. Nie specjalnie mi się podoba ale obiecuję, że następny będzie ciekawszy;)

piątek, 22 czerwca 2012

Dwa

                                                                 "Oczami Roxanne"

 Gdy weszliśmy na parkiet puścili wolny kawałek. No cóż miałam tańczyć wolnego z ledwo poznanym chłopakiem ok. Zayn złapał mnie w talii, a ja uwiesiłam swoje ręce na jego szyi. Zayn ślicznie się uśmiechnął. Po prostu mnie zaczarował. Gdy piosenka się skończyła, śliczny chłopak poszedł po coś do picia. Wtedy podszedł do mnie mój brat.
 - No siostra.Szacun. Ledwo weszłaś, a oczarowałaś jakiegoś faceta. Skądś go kojarzę.
 - Przestań. Tylko zatańczyliśmy, a teraz on poszedł po coś do picia. Tak w ogóle to on ma na imię Zayn.-powiedziałam cały czas się uśmiechając. Wtedy mój brat odszedł, a przyszedł z powrotem Zayn z czworgiem przyjaciół.
 - Hej. Wróciłem. Chciałbym ci kogoś przedstawić. To jest Harry, Louis, Liam i Niall.-powiedział wskazując kolejno na chłopaków.
 - Miło mi. Jestem Roxanne.-przedstawiłam się.
 - Wiemy. Zayn już nam mówił, że poznał piękną dziewczynę. To prawda, że masz tatuaż na łopatce?- spytał jeden z nich. Chyba Louis.
 - Tak, ale nie duży. Mało kto go zauważa.
 - Czemu taki mały?- spytał Harry. Jego było łatwo zapamiętać, bo jako jedyny miał kręcone włosy.
 - Bo zrobiłam go sobie, gdy miałam 15lat. Rodzice nie mogli zauważyć.- odpowiedziałam
 - Aha. Bardzo ciekawe. Nie wyglądasz na taką co buntuje się przeciwko rodzinie.- wreszcie Liam coś wtrącił. Niall odkąd przyszedł to  tylko jadł. Gadaliśmy jeszcze przez godzinę. Potem zatańczyłam z każdym chłopaków i powiedziałam, że muszę lecieć bo widzę, że z moim bratem nie jest dobrze.
 - Może cię odwieźć? - spytał Zayn.
 - Nie dzięki mam swój samochód, ale jak chcesz to możesz odprowadzić mnie do wyjścia.- zaproponowałam.
 - Jasne. Ok.
 Gdy doszliśmy do wyjścia Zayn zbliżył się do mnie. Nasze twarze były parę milimetrów od siebie. W końcu mnie pocałował. Na początku był to niewinny całus, który przerodził się w namiętny pocałunek.
 -Dzięki.-powiedziałam i wyszłam.

                                                              "Oczami Zayn'a"

Ale ja mam szczęście-pomyślałem sobie, gdy zobaczyłem tamtą dziewczynę. Postanowiłem, że podejdę do niej i zagadam. Udało się. Nie spławiła mnie. Co więcej była mną chyba zainteresowana. Roxanne -przedstawiła się. Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny. Zaprosiłem ją do tańca. I znowu. Wielkie szczęście bo puścili wolną piosenkę. Jak dar od losu. Po tańcu poszedłem po drinki dla nas. Złapałem chłopaków i postanowiłem, że przedstawię ich Roxanne. Po tym jak wróciłem i przedstawiłem jej moich przyjaciół potańczyliśmy jeszcze trochę i musiała się zbierać.
 - Może cię odwieźć?
 -Nie dzięki mam swój samochód, ale jak chcesz możesz mnie odprowadzić do wyjścia.
 - Jasne.Ok.
 Dochodziliśmy do wyjścia. Musiałem coś wymyślić. Pocałuję ją. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Jej usta były takie słodkie.
 -Dzięki.-powiedziała i wyszła z lokalu. Wróciłem do chłopaków. Podejrzewałem, że któryś z nich szedł za mną. Nie zawiodłem się. Gdy wróciłem do stolika przywitały mnie gwizdy i dość głośne "uuu".
 -Zayn znalazł sobie chyba dziewczynę.- powiedział Niall.
 -Jeszcze nie wiem, ale jutro do niej zadzwonię i mam nadzieję, że zgodzi się na spotkanie. Zależy mi na niej.- odpowiedziałem
 - No ładna jest, a nawet piękna. Ale byłeś pierwszy.-powiedział Harry.
 -Ej. Mówisz o niej jakby była ostatnim kawałkiem pizzy.- a Niall jak zwykle o jedzeniu. Po około dwóch godzinach postanowiliśmy, że wrócimy do domu. Po powrocie od razu poszedłem do swojego pokoju i walnąłem się na łóżko. Przed oczami cały czas miałem uśmiechniętą twarz Roxanne. Była cudowna. Chwilę po tym zasnąłem.

                                                             " Oczami Roxanne "

 Gdy wróciłam do domu cały czas myślałam o Zaynie. Szkoda, że nie dałam mu swojego numeru telefonu. Pewnie już nigdy się nie spotkamy. Posmutniałam trochę. Wydawał mi się taki idealny. Z bratem bardzo ciężko wchodziło się do domu, a jeszcze ciężej wnosiło się go po schodach. Chociaż wnosiło to złe słowo. To co robiłam można było nazwać wciąganiem. Alkohol nieźle na niego działał. Szkoda, że mnie nie uprzedził. Jak już zaciągnęłam go do jego pokoju poszłam do swojej łazienki żeby zmyć makijaż i wziąć prysznic. Potem ubrałam się w piżamę i poszłam spać.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest dwójeczka. Przepraszam ,że tak późno ale jestem troszkę chora i nie miałam siły żeby wcześniej odpalić kompa . Bardzo proszę komentujcie. Chcę znać wasze zdanie:)

wtorek, 19 czerwca 2012

Proszę, dziękuję:)

 Hej. Chciałam was prosić o zostawianie komentarzy pod postami bo nie wiem czy osobom, które czytają bloga podoba się rozdział lub to w jaki sposób historia się rozgrywa. Jakbyście miały jakieś zastrzeżenia co do historii to piszcie na Twittera @RoxiiKalamarska . Chętnie poczytam wskazówki moich czytelników:)
 A na koniec... Dziękuję tym co czytają mojego bloga;)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Jeden

                                                                "Oczami Roxanne"

Rano obudził mnie krzyk mojej mamy. " Steven! Zaspaliśmy! Za 30 minut mamy samolot!" . Wszyscy zerwaliśmy się z łóżek i zaczęliśmy szybko szykować się do wyjazdu na lotnisko. Zbiegłam po schodach na dół i wyjęłam z lodówki jogurt. Zjadłam go szybko, po czym pobiegłam na górę żeby umyć zęby i ubrać się we wcześniej przygotowane ubrania.
- Roxanne! Musimy już jechać. Pospiesz się córeczko.- powiedział znienawidzony przeze mnie ojciec. Posłusznie zbiegłam na dół z torebką w której miałam komórkę, mp4, portfel i..... szczotkę do włosów. No tak zapomniałam się uczesać. Zrobię to w samochodzie. Walizki ze wszystkimi ubraniami (moimi i rodziców) już były w naszym nowym domu w Londynie. Gdy szłam w stronę samochodu po raz ostatni odwróciłam się w stronę domu, którego już nigdy nie zobaczę. Po policzku spłynęło mi kilka łez, ale szybko otarłam je i wskoczyłam do Porsche  mojej mamy. Samochód ojca znajdował się jak większość jego rzeczy w Londynie. Po 10 minutach szybkiej jazdy byliśmy na lotnisku. Chwilkę potem  znalazłam się w samolocie. Z torebki wyjęłam mp4, włożyłam do uszu słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Po jakiś dziesięciu minutach usnęłam.
- Roxanne.-usłyszałam głos mojej mamy jakby przez mgłę- Roxanne. Wstawaj już jesteśmy kochanie.- Ahh no tak, a miałam nadzieję, że to tylko zły sen z którego się szybko obudzę. Niestety jest to szara rzeczywistość.
 Gdy wysiedliśmy z samolotu mama powiedziała mi, że mam wyjść przed lotnisko, poszukać czarnego BMW, wsiąść do niego i podać adres, który dostałam na karteczce.
 - Kto mnie zawiezie do nowego domu?- spytałam mamę
 - Kolega z pracy taty.-odpowiedziała mi- My musimy załatwić coś jeszcze, ale za kilka godzin będziemy już z tobą.-powiedziała z uśmiechem. Wyszłam przed lotnisko i zobaczyłam dwa czarne BMW. Oba miały przyciemniane szyby więc nie mogłam stwierdzić kto siedzi za kierownicą. Postanowiłam podejść do tego, które stało bliżej. Otworzyłam drzwiczki i oblałam się rumieńcem. Na tylnych siedzeniach samochodu siedziało pięciu chłopaków.
 - Przepraszam. Pomyliłam samochody.- palnęłam. Zamknęłam drzwiczki od samochodu mega przystojnych nie znajomych i pobiegłam do prawidłowego samochodu.
                                               
                                                                  "Oczami Harrego"
 Siedzieliśmy w samochodzie i czekaliśmy na naszego managera. Gdy otworzyły się drzwiczki już otwieraliśmy usta żeby powiedzieć "Nareszcie" , ale powstrzymaliśmy się bo ukazała się nam dziewczyna. Byłem bardzo zdziwiony. Jakby to była fanka od razu zaczęłaby piszczeć i błagać o autografy.
 - Przepraszam. Pomyliłam samochody.- powiedziała i zamknęła drzwi auta. Chwilę po tym zobaczyłem jak Zayn podnosi się ze swojego miejsca.
 - Co ty robisz?-spytał Liam
 - Idę poprosić tą śliczną nie znajomą o numer telefonu.-odpowiedział i chciał już wychodzić, gdy niespodziewanie zjawił się Paul.
 - Gdzie się wybierasz Zayn?- spytał - Musimy jechać- powiedział zanim Zayn zdążył wydusić z siebie cokolwiek. Mój zrezygnowany przyjaciel zajął swoje miejsce i ruszyliśmy.
                                                       
                                                                "Oczami Roxanne"
Byłam już w nowym domu. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu budynku mieszkalnego. Miał on w miarę normalny rozmiar. Był taki....hmmm...zwyczajny? Tak to chyba dobre słowo. Budynek położony był na osiedlu, gdzie wszystkie domy wyglądały podobnie.Każdy miał ganek. Mój oczywiście też. Gdy doszłam do drzwi wyjęłam klucz z mojej torebki i przekręciłam go w zamku. Gdy zobaczyłam urządzone już wnętrze domu pomyślałam sobie "No tak. Dom urządzony na....hmmm...bogato." Pobiegłam schodami na górę i próbowałam znaleźć swój pokój. Był położony na końcu długiego korytarza i miał białe drzwi. Była na nich przyklejona karteczka z moim imieniem. Tak to na 100% mój. Otworzyłam drzwi pomieszczenia. Zatkało mnie. Był urządzony tak samo jak mój pokój w Paryżu. To na pewno sprawka mojej mamy. Byłam jej bardzo wdzięczna. Zabrałam się do rozpakowywania rzeczy. Zajęło mi to godzinkę, może dwie. Odpaliłam laptopa i weszłam na Twittera. Napisałam "W nowym domu. Na razie nie jest tak źle;)".
 - Roxanne! Zejdź na dół!- krzyczała moja mama. Wyłączyłam laptopa i posłusznie zeszłam. Mama zamknęła mi oczy dłońmi i wyprowadziła na zewnątrz.
 - Niespodzianka!-usłyszałam rodziców i....mojego brata?! James przyjechał! Rzuciłam się mu na szyję.
 - Jesteś! Przecież mówiłeś miesiąc temu, ze za szybko się nie spotkamy.-powiedziałam
 - No tak, ale czy spojrzałaś na to co stoi za mną? Nie ja jestem niespodzianką tylko to cudeńko.-powiedział i wskazał na BMW m3 Cabrio.
 - To dla mnie?- spytałam zdziwiona?
 - Ja swój mam, rodzice też tylko ty nam zostałaś, a wiedzieliśmy, że lubisz czerwone samochody więc... Najlepszego siostrzyczko. I dzisiaj zabieram cię do klubu żebyś świętowała osiemnastkę!- oświadczył
 - Jasne.
Gdy przetestowałam swój nowiutki samochód, weszliśmy do domu. James kazał mi szykować się do wyjścia. O godzinie 20:00 pojechaliśmy do klubu. Było strasznie głośno. Ale ja to uwielbiam, tłok i chaos. To jest to-pomyślałam. Gdy usiadłam na jednym z wolnych miejsc i zaczęłam pić mojego drinka dosiadł się do mnie jakiś chłopak. Zdawało mi się, że już go kiedyś widziałam.
 - Cześć.- powiedział - Jak się bawisz? Jestem Zayn, a ty? - spytał
 - Roxanne.- odpowiedziałam - Cóż bawiłabym się lepiej gdyby ktoś zaprosił nie do tańca.
 - Co to za okazja, że dopiero co przyjechałaś do Londynu i już imprezujesz? - zdziwiło mnie to pytanie. Skąd on wiedział, że dopiero się przeprowadziłam?
 - Urodziny.- odpowiedziałam- Osiemnaste. Skąd wiesz, że dopiero dzisiaj przyjechałam?
 - Pomyliłaś samochody. Siedziałem tam jeszcze z czworgiem głupków. Jeden blondyn, jeden z kręconymi włosami, jeden jadł marchewkę i ostatni czytał jakąś książkę.
 - Aha ty jesteś ten słodki.- powiedziałam i oblałam się rumieńcem.
 - wyglądasz pięknie jak się rumienisz.-powiedział - Zatańczysz? - spytał
 - Chętnie.

czwartek, 14 czerwca 2012

Prolog

Urodziłam się 18 lat temu w Kanadzie, a dokładniej w Vancouver. Swoją pierwszą przeprowadzkę przeżyłam gdy miałam 6 lat. Wyprowadzaliśmy się wtedy do Nowego Jorku. 3 lata potem- kolejna przeprowadzka- do Miami, a potem do Meksyku. Najgorzej było gdy wyprowadziliśmy się do Niemiec jak miałam 13 lat. Pamiętam jak nieswojo czułam się w Berlinie. Okropny język. Taki....twardy. Każde słowo brzmiało jak rozkaz. Gdy miałam 15 lat było lepiej. Przyzwyczaiłam się do ciągłych przeprowadzek. W moje szesnaste urodziny przeprowadzaliśmy się do Francji. W Paryżu było cudownie. Zadomowiłam się tam i znalazłam pierwszą wielką miłość. Marco był moją bratnią duszą. Po dwóch latach musieliśmy się niestety rozstać. Wszystko przez pracę mojego ojca. Tamtego dnia go znienawidziłam. W moje urodziny miała odbyć się kolejna przeprowadzka. Tym razem do Londynu. Może nie będzie tak źle?

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Bohaterowie















                          Harry Edward Milward Styles (18 lat)















                          Louis William Tomlinson ( 21 lat)




                  









                         Niall James Horan (19 lat)














                       Zayn Javadd Rogan Josh Malik (19 lat)















                         Liam James Payne (19 lat)













                   Roxanne Veronica Jones (18 lat)

















                Patricia Rocky Waldorf (18 lat)






















                  James David Jones (22 lata)





















                    Logan Phillip Jones (23 lata)





















                       Justin Drew Waldorf (18 lat) Bliźniak Rocky

*Rocky(Patricia) i Justin to bliźnięta dwujajowe