piątek, 10 sierpnia 2012

Osiem

 - Spokojnie. Skoro nie jesteście parą to chyba nie zrobiłaś nic złego. -
 - On i tak pewnie mnie nienawidzi. - powiedziałam, a chwilę później zadzwonił mój telefon. Nie chciało mi się z nikim gadać, więc nawet nie sprawdziłam kto dzwoni. Gdy dzwonek ucichł, po chwili rozbrzmiewał znowu.
 - Weź to odbierz, bo zaraz wykituje, a próbuję zasnąć. - powiedział Justin.
Podniosłam się z łóżka i wyjęłam telefon z torebki. Spojrzałam na wyświetlacz. Pięć nie odebranych połączeń od Zayn'a.  Szybko wybrałam jego numer i oddzwoniłam do niego.
 - Roxanne, ja na serio cię przepraszam. Proszę cię wróć do mnie! Przyjedź choćby teraz i powiedz mi, że mnie kochasz. Oszaleję bez ciebie!
 - Kocham cię. Zadowolony?
 - Słucham? To znaczy, że wybaczasz? Jesteśmy znowu ze sobą?
 - Tak i za chwilę u was będę. - odpowiedziałam
Schowałam telefon do torebki i zaczęłam się ubierać. Justin nie reagował na to, więc pomyślałam, że już zasnął. Chwilę później siedziałam już w swoim samochodzie i byłam w drodze do Zayn'a. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że potraktowałam go jak śmiecia. Harry był moim przyjacielem i nie zasłużył sobie na słowa Zayn'a. Ale Zayn był moim chłopakiem i nie powinnam się tak unosić. Nawet w obronie Harry'ego. Stałam już pod domem chłopaków. Co ja mam im powiedzieć? "Przepraszam" - nie wystarczy. Wysiadłam z samochodu i niepewnie otworzyłam drzwi. Chyba nie usłyszeli, że weszłam bo nikogo nie było w salonie, ani w kuchni. Poszłam na górę i weszłam do pokoju Zayn'a. Nie ma go. Potem wchodziłam do każdego pokoju po kolei. Niall, Harry, Louis i został tylko pokój Liam'a. Otworzyłam drzwi z nadzieją, że kogoś tam zastanę. I znowu to samo. Nikogo tam nie było. Zbiegłam po schodach na dół i wyszłam na ogromny taras. Wydawało mi się, że nikogo tam nie ma. Ogromnie się pomyliłam. Była cała piątka. Siedzieli na leżakach ze związanymi rękoma i nogami. Mieli też zakneblowane usta. Szybko podbiegłam do Zayn'a i zdjęłam taśmę z jego ust. Kto im to zrobił?
 - Co wam się stało? Kto wam to zrobił? - zapytałam
 - Nie znamy faceta. Nawet nie widzieliśmy go za długo. Powiedział, że jak nie powiemy mu gdzie mieszkasz to nas pozabija. Groził każdemu z nas bronią, ale potem usłyszał samochód i gdzieś uciekł. Rozwiąż nas.
 - Jasne, jasne. Już was rozwiązuje. Ale czego on może ode mnie chcieć? Nie jestem nikim ważnym. Jeszcze lepsze pytanie, to  dlaczego przyszedł do was żeby dostać informacje? - pytałam rozwiązując swojego chłopaka.
 - Nie wiemy. Może on chce cię porwać dla okupu? Był w kominiarce. Nie widzieliśmy jego twarzy, ale mówił z francuskim akcentem. Może to ci coś mówi?
 - Czekaj chwilę. Musze się zastanowić, ale mam pewne podejrzenia. Tylko, że ta osoba nie miałaby powodu żeby mnie porywać, a tym bardziej napadać na was i żądać okupu.
Zayn na 100% nie wiedział o kogo mi chodzi. Nie chciałam mu tego na razie wyjaśniać. Gdy już go rozwiązałam, zabrałam się do uwalniania Harry'ego, a Zayn, Louisa. Potem Louis uwolnił Niall'a , a Harry Liam'a. Weszliśmy do domu i pozamykaliśmy wszystkie drzwi i okna. Co my mamy zrobić? Gdy stąd wyjdę napadnie mnie jakiś psychol. To wszystko jest jakieś szalone... Moje namysły przerwali spanikowani chłopcy.
 - Słyszycie to? Ktoś jest w na górze! - powiedział wystraszony Niall.
 - Tak słyszę i też się boję. - powiedział Harry.
 - Spokojnie chłopaki. Może to tylko kot. - powiedział Liam z przestraszoną miną. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
 - Spokojnie Roxanne. Nie pozwolimy cię skrzywdzić. - pocieszył mnie Zayn.
 - Może tak szybko wyjdziemy z domu, wpakujemy się do mojego samochodu i uciekniemy - zaproponowałam szeptem.
Chłopcy tylko pokiwali głowami i wyszliśmy cicho i pospiesznie z domu. Wsiedliśmy do mojego samochodu i odjechaliśmy. We lusterku zobaczyłam, że ktoś za nami jedzie. Znowu to samo. Chłopcy zaczęli panikować.
 - Ktoś za nami jedzie! Przyspiesz i zgub go! - krzyknął Niall
 - Dobra, ale jak?! Nie da się zgubić tego psychola!
 - Mam pomysł. Pojedźmy poza miasto.- zaproponował Liam
 - Tak, wyjedziemy poza miasto i się uratujemy. - powiedział z sarkazmem Lou.
 - Tym razem Liam miałeś kiepski pomysł. Myślałem, że powiesz coś mądrzejszego.- włączył się Harry.
Chłopcy zaczęli kłócić się tak, że nie rozumiałam co mówią. Postanowiłam pojechać za miasto i przyspieszyć. Skręciłam w pierwszą leśną drogę, którą zobaczyłam. Niedaleko mieszkał mój wujek. Musiałam tylko wyjechać po drugiej stronie lasu i skręcić w lewo, znowu w lewo i w prawo. Prościzna. Już dojeżdżałam do domu wuja Rica.
 - Zamknijcie się! Nie zauważyliście, że go zgubiłam w lesie?! Jedziemy do mojego wuja. Tam będziemy bezpieczni. - zwróciłam się do chłopaków, a oni pokiwali tylko głowami.
Najbardziej dziwiło mnie to, że Liam był taki wystraszony. Nie uspokajał chłopców tak jak zawsze, tylko panikował. To było do niego nie podobne. Gdy wjechałam na podjazd, ktoś wyszedł z domu. Była to moja kuzynka-  Miley. Gdy tutaj jechałam, nie pomyślałam o niej. Pewnie znowu będzie starała się odbić mi chłopaka. Z Marco próbowała. Gdy wysiadaliśmy z samochodu od razu podbiegła do chłopaków.
 - OMG! To jest One Direction! Roxanne jak ty ich uprowadziłaś?- zwróciła się do mnie
 - Nie uprowadziłam ich tylko pomogłam, a tak w ogóle to ja się z nimi przyjaźnię. - odpowiedziałam jej.
 - Tak jasne. Może niech oni  powiedzą jak było na serio co? - wścibska jak zawsze.
 - Hej. Nie wiem kim ty jesteś ale opowiemy ci wszystko potem okay? Teraz jestem za bardzo głodny. Macie tutaj coś do jedzenia? - spytał Niall