" Niall"
Okazało się, że mam siostrę. Byłem w kompletnym szoku, a jednocześnie byłem cholernie szczęśliwy. Czułem, że coś łączy mnie z Roxanne, ale nie wiedziałem co. Przynajmniej już teraz to wiem. Chwilę po tym jak się o tym dowiedziałem zadzwoniłem do mojej mamy.
- Cześć mamo! Nigdy nie zgadniesz czego się przed chwilą dowiedziałem. Jeśli teraz nie siedzisz, to lepiej usiądź. - powiedziałem.
- O co ci chodzi skarbie? Powiedz tylko, że nic ci się nie stało... - powiedziała zaniepokojona.
- Nic mi nie jest, ale jest twojej córce i mojej siostrze!
- Przecież Jasmine nie żyje. Proszę cię nie wspominaj o niej, bo wiesz jak na to reaguję. - rzekła wyraźnie smutnym głosem.
- Ale mamo, to nie moja siostra umarła! Ona nadal żyję, ale nie ma się za dobrze. Miała wypadek i...
- Dobrze wiesz, że ona nie żyje. Czemu właśnie teraz zacząłeś sobie wmawiać coś zupełnie nie zgodnego z rzeczywistością?!
- Dziecko, które zmarło nie było twoim dzieckiem, tylko zupełnie innej kobiety! Gdy jej córka zmarła zapłaciła pielęgniarce żeby zmieniła maluchom opaski na rączkach i przełożyła do innych łóżeczek.
- Skąd to wiesz?
- Harry podsłuchał rozmowę w której to wyjawili. Zamiast Jasmine Horan nazywa się Roxanne Jones. Była dziewczyną Zayn'a, ale on ją mocno zranił swoim zachowaniem. Po kłótni z nim wsiadła w samochód, jechała za szybko i wpadła do jeziora. Harry wskoczył do wody i ją uratował. Roxanne teraz leży w szpitalu. Jest w ciężkim stanie, a lekarze mówili, że po przebudzeniu może mieć zaniki pamięci. Proszę was, przyjedźcie tutaj i ją zobaczcie! - mówiłem błagalnym tonem.
- Dobrze, przyjedziemy i ją zobaczymy. Nawet porozmawiamy z jej rodzicami. Będziemy jutro. - powiedziała i się rozłączyła.
Super, zgodziła się! A ja mam siostrę! Powoli dojeżdżałem do szpitala, a za mną jechał mój przyjaciel. Chciałem teraz tak samo jak Harry czuwać nad moją siostrą. Dzień w dzień. Chcę być przy niej, gdy się obudzi i wszystko jej wytłumaczyć.
"Roxanne"
Przebudziłam się. Rozejrzałam się po ciemnej sali i dostrzegłam dwie osoby. Po prawej stronie szpitalnego łóżka siedział Harry i trzymał mnie za rękę. Po drugiej Niall, który już donośnie chrapał. Obaj spali. Nic dziwnego- pomyślałam i spojrzałam na rękę Harry'ego. Była 2:00 w nocy! Byłam bardzo ciekawa dlacego widzę tutaj Niall'a i Harry'ego. Właściwie to myślałam, że dostrzegę tutaj Zayn'a. Zawiodłam się na nim jeszcze bardziej. Ciekawe co on teraz robi, ile czasu leżałam nie przytomna i co się przez ten czas wydarzyło? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Zaczęłam się zastanawiać nad tym czy któregoś z nich nie obudzić. Nie... Przecież siedzą tutaj i są przy mnie. Moich rodziców na przykład jakoś tutaj nie widzę. Kocham ich, ale dla nich najważniejsza jest praca. Na drugim miejscu jest dom i rodzina. Nie wiem dlaczego, ale zawsze czułam, że nie pasuję do tej rodziny. Uwielbiałam pomagać innym, a moi rodzice i bracia tego nie potrafili. Wcale nie jestem podobna do mojej mamy, ani do taty. Nie mam też nic wspólnego z moimi braćmi. Na przykład: oni wszyscy mają ciemne włosy, a ja jasne, tak samo z oczami. Rodzice, James, i Logan mają ciemne oczy, a ja? Niebieskie! Rysy twarzy też mamy zupełnie inne. Zerknęłam na Niall'a. Już bardziej jestem do niego podobna! Chciałam się trochę podnieść, ale gdy tylko się ruszyłam poczułam okropny ból w klatce piersiowej i w okolicach czoła. Syknęłam głośno z bólu i chyba obudziłam tym Harry'ego. Loczek podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy.
- Coś cię boli? - spytał przejęty.
- Tylko trochę. - skłamałam. - Śpij dalej.
- Nie mogę. Muszę iść powiedzieć pielęgniarce, że się obudziłaś, a potem...
- Pogadamy. - powiedziałam szybko. - Chciałabym żebyś odpowiedział mi na kilka pytań.
- Wiesz, że właśnie chciałem to powiedzieć? - posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów i wyszedł z sali.
Wrócił po pięciu minutach z niską pielęgniarką o miłej twarzy i lekarzem w dużych czarnych okularach. Doktor obrzucił mojego przyjaciela znaczącym spojrzeniem i Harry wyszedł za drzwi.
- Jak się czujemy? - spytał miłym głosem.
- Trochę bolą mnie niektóre części ciała, ale poza tym jest chyba dobrze. - odpowiedziałam.
- Yhym... Zmierzymy ci temperaturę i jeśli będziesz chciała jakieś leki przeciwbólowe, to wezwij pielęgniarkę tym przyciskiem. - powiedział i wskazał na srebrny pilot z czerwonym guzikiem, który leżał przy moim łóżku.
Podeszła do mnie pielęgniarka i podała mi termometr. Po zmierzeniu temperatury okazało się, że ma lekki stan podgorączkowy- 37.3. Po dokładnym przebadaniu mnie lekarz wyszedł z sali i pojawił się w niej Harry. Czas zacząć rozmowę.
---------------------------------------------------------------------
Znów przepraszam, że taki krótki.... Następny na 1000% będzie dłuższy. Przez ostatnie kilka tygodni byłam dość ciężko chora i nie miałam czasu dodać nowego rozdziału:( Ten został nabazgrany na szybko i nic w nim się nie dzieje.